Dwa dni na pokładzie Hail Mary!

Science fiction kusi mnie ogromnie, ale zawsze z tyłu głowy pozostaje strach, czy mój umysł poradzi sobie z całą masą naukowych informacji. Gdy sięgam po książkę, czuję lekki niepokój, w przypadku „Projektu Hail Mary” był nawet zdwojony, gdyż książkę sam wydawca określa jako powieść science fact. Pozycja naukowa, która rozpłomienia wyobraźnię do granic możliwości, każdy humanista może odetchnąć z ulgą, wszystko jest zrozumiałe, wyjaśnione, nie ma strachu. „Kimże jestem, żeby się sprzeciwiać woli wszechwładnego komputera o stalowych mackach? Ostrożnie dotykam językiem podejrzanej substancji.” Poza strachem przez unicestwieniem ludzkości z powodu „chmury” atakującej słońce, realne opisy i konkrety naukowe, powodują gęsią skórkę. Ludzie niszczą planetę, jednocześnie dbając o nią, poszerzając wiedzę z zakresu ekologii, walczą o każdy centymetr lodowca, gdy nagle sytuacja obraca się kompletnie przeciwko dotychczasowym założeniom. Pierwsze piętnaście stron, daje drobny zarys jakich niu...