"Głodna puszcza" i jestem głodna trzeciego tomu!
Zawsze czuję ogromne napięcie sięgając po kontynuację, zachwyt pierwszym tomem, potęguje uczucie niepokoju. Czy autor dał radę przeskoczyć swoją własną poprzeczkę?
Uff! Marcin Mortka to zrobił, napisał fenomenalne "Nie ma tego Złego" i jeszcze bardziej fenomenalną "Głodną puszczę".
Karczmarz, guślarz, rycerz, krasnolud, elf i goblin. Właśnie o nich jest ta opowieść. W tle pojawia się cała zgraja innych cudnych postaci, trole, wampiry, cudaczne stwory skrzyżowane z człowiekiem. Gwarantuję, fani fantasy będą klaskać uszami! Nie ma nudy.
Rozbudowany świat walczący o władzę, znany motyw, który się nie nudzi. Koronowane głowy sięgają po różnego rodzaju sposoby, ale przechylić szalę zwycięstwa na własną stronę i w taki sposób trafiają do Kociołka. Karczmarz ze swoją świtą wyruszają w podróż, a wtedy zaczyna się...
Głodna puszcza ma klimat, to miejsce pełne magii, strachu, ciemności, pułapek. Ja bym tam nie weszła, za żadne skarby! Miło poczytać o bardziej odważnych istotach, przyjaźń jest fundamentem heroicznych czynów, a całość została okraszona bardzo sarkastycznym humorem. Śmiałam się w głos, bawiłam się wyśmienicie!
Kłaniam się autorowi i dziękuję za silne, kobiece charaktery. Lubię czytać o dzielnych damach, nie tych kruchych księżniczkach, potulnie czekających w wieży, a o tych herod babach, które biorą los we własne ręce. I najlepiej jak potrafią dać komuś porządnie po gębie! To mi się podoba.
Kończąc drugi tom, którego się bardzo bałam, snuję domysły, jaka wyprawa czeka bohaterów w trzeciej części ;)
To dobry znak.
Znak jakości.