"Szelest" w ciemnym lesie.
Spotkałyśmy się pierwszy raz z Panią Sobczak i to będzie początek pięknej znajomości!Wiele razy czytałam ochy i achy na temat poprzednich dzieł autorki, ale nie było nam po drodze. Nie jestem wielką fanką historii kryminalnych, gdy przeczytałam opis najnowszej książki i zaczął mi dźwięczeć thrillerem, to podskoczyłam z radości!
"Szelest" daje nam odgłos mrocznego lasu, tajemnicza aplikacja kieruje w inspirujące miejsca, ale ta forma aktywności okazuje się śmiertelnie poważna. Trochę trupów, bez przesady w ilości, w sam raz na książkę takich rozmiarów. Podoba mi się podejście autorki do opisu denatek, ciekawie odsłania karty z ich życia, plącze fakty, podrzuca poszlaki, a na koniec oczywiście śmieje się w głos z triumfem. Nie rozgryzłam tej zagadki. I fantastycznie!
Warstwy psychologiczne układają się w spójną całość, prawie jak warstwy podłoża w lesie, o których uczył się mój syn musiałam się do tego odwołać. Wszystko pedantycznie zajmowało swoje miejsce, cała książka jest tak bardzo spójna, układa się jak obrazek z dokładnie wyciętych puzzli. Lubię porządek, lubię poukładane rozwiązania, nie ma tu miejsca na bujdy. Dla mnie cała historia jest do bólu prawdopodobna. Z tego powodu przeżywałam losy bohaterki, dałam się wciągnąć w emocjonalny rollercoaster, miałam chęć szarpnąć ją za blond czuprynę i sprowadzić na ziemię. Książka kipi od emocji!
Akcja toczy się dwutorowo, część historii toczy się w latach dziewięćdziesiątych, cześć w teraźniejszości. Jak wiemy, ten zabieg, zdecydowanie przyspiesza czytanie. Brnie się z rozdziału na rozdział, byle szybciej poznać zakończenie.
Alicja jest bohaterką, która będzie irytować, będzie wydawała się momentami zbyt słaba, a chwilami jej postępowanie otrze się o brawurę. Taka właśnie jest, taka jest większość ludzi. W każdym z nas drzemie nuta szaleństwa, wszystko zależy od tego, na ile głośno pozwolimy jej wybrzmiewać.