Książka, przy której krwawi serce...


Parę lat temu, pewien grudniowy wieczór, upłynął na czytaniu mojemu dziecku. Wzięłam nową książkę, to był „Charlie i fabryka czekolady”. Po kilku stronach, Julek mi przerwał i popędził do swojego pokoju. Wrócił z kawałkiem czekolady i powiedział „mama ja muszę ją zjeść i docenić, że mam wszystko, a Charlie nie miał prawie nic”.


Czytając „Czekam, aż stanie się coś pięknego” to moje dziecko stało się dla mnie kawałkiem czekolady. Zdrowy, piękny, najedzony syn. Ściskam pyzate policzki i cieszę się tym czasem, nie będzie u nas żadnego pociągu, do którego wsiądzie, by opuścić swoją rodzinę. Nic nas nie ogranicza, mamy wszystko, a Amerigo stracił poczucie bezpieczeństwa już w wieku ośmiu lat. Serce pęka.

Później myślę, co trzeba zrobić, żeby być matką? Nie trzeba urodzić, wystarczy być. Tylko tyle. Tulić, gdy śni mu się apokalipsa zombie, śmiać się z żartów ośmiolatka, w których króluje słowo „dupa”, słuchać o pokemonach i wojownikach, sprzątać każdego dnia piasek, który przynosi z placu zabaw w skarpetach. Tylko tyle.

Cudna książka dla ludzi, którzy chcą poznać ból oczami dziecka. Idealna lektura, dla tych, którzy myślą o adopcji. Książka pomagająca utrzymać w sercu pamięć o tych, którzy odeszli.

Żyj, bo masz wszystko, a niektórym wszystko zostało odebrane.

Popularne posty z tego bloga

Idealna gra na jesienne wieczory! Fighting Fantasy

Jak pokochać komedie kryminalne? "Niedaleko pada trup od denata" Iwona Banach

Najlepsze książki z 2020 roku!