Już miałam ją odłożyć! "Nazywam się Milion"
Jak wiele gatunków literackich, tak wielu fanów i koneserów.
Czasem, bibliofile znudzeni oklepanymi wątkami i przewidywalną fabułą
kryminalną, chcą czegoś więcej. Właśnie w takim momencie polecam sięgnąć po
książkę Kariny Krawczyk „Nazywam się Milion”. Ostrzegam, że nie od samego
początku to literackie dzieło mnie porwało. Czytałam i myślałam, że dam jej
jeszcze kolejne pięćdziesiąt stron, powoli pewne wątki traktowane jako
przerywniki głównej fabuły, zaczęły mnie interesować. Na moją wyobraźnię
najbardziej działał fakt, że zdecydowana część opowiadanej historii jest
inspirowana prawdziwymi wydarzeniami. Teraz przyznam się do mojego małego
zboczenia, ponieważ zaczęłam od końca, czyli sprawdziłam źródła z jakich
korzystała autorka (znajdziecie je na końcu książki) dzięki czemu wytrwałam w
nużącym początku. Było warto.
Duże i mocne plusy to:
Bardzo wyjątkowy wątek uczuciowy i poważnie nie sądziłam, iż
kiedykolwiek dojdę do momentu, w którym romans między bohaterami mnie porwie.
Myliłam się, potrzeba mi było odrobiny wyjątkowości, to nie mogło być byle
jakie zauroczenie, to musiała być miłość trudna, pełna wzlotów i upadków,
rozterek, dylematów, w idealnej wersji zakończenia słychać trzask złamanego
serca. Czy tak było? Tego niestety nie zdradzę!
Mnogość poruszanych wątków i historii, duża ilość bohaterów,
skoki czasowe i geograficzne. W tej książce wszystko się wylewa. Co kilka stron
mamy niespodziewany zwrot akcji i przenosimy się z miejsca do miejsca. Retrospekcje
z różnego rodzaju narracją, w mojej opinii to zabieg celowy. Trochę wodzi
czytelnika za nos, podsuwa szczątkowe informacje, które należy ułożyć w całość.
Czy ten punkt powinien znaleźć się w plusach? Otóż tak! Czytanie to pasja, a
prawdziwa pasja nie ma w sobie niczego automatycznego. Jest uczuciem, szalonym
i głębokim, co pokazuje autorka zmuszając nas do myślenia. „Nazywam się Milion”
nie jest łatwą lekturą, jest skomplikowaną intrygą wymagającą zaangażowania od
czytelnika.
Dopalacze, narkotyki, młodzież i samobójstwa. Nielegalne
źródła i grupy przestępcze, które bogacą się na naiwności nieletnich. Taki
wachlarz przestępstw gwarantuje dobry kryminał!
Małe i irytujące minusy to:
Główny bohater Pascal Kirski nie przypadł mi do gustu. Mimo
wielu historii jakie udało mi się przeczytać, wciąż mam opory co do takich
gliniarzy. Niestety typ „dupka” nie jest moim typem. Osobowościowo nie pasował mi
kompletnie, chociaż w kilku momentach mnie zaskoczył. Może nawet dla tak
upierdliwej postaci jest szansa na odkupienie win?
Nie jestem fanką piłki nożnej i nie śledzę absolutnie
żadnych wydarzeń sportowych. Wzmianki, całe szczęście krótkie, pomogły mi
poznać nazwy drużyn. Watek irytujący, jednak oparty na faktach. Odbiór
całościowy nie został przez to zaburzony.
Bardzo szczegółowe opisy wydarzeń politycznych, przez nie
momentami czułam się znudzona. Po nich odbijałam sobie na wydarzeniach
historycznych. Te pochłonęły mnie zdecydowanie bardziej i w moim odczuciu
opisane były w sposób lżejszy.
Podsumowując, książka godna polecenia. Literaci lubiący myśleć w trakcie czytania, amatorzy rozwiązywania zagadek, śledzący walkę z dopalaczami z 2018 roku, wszyscy Ci którzy liczą na sporą dawkę sensacji odnajdą się w książce i poczują jak ryba w wodzie.
"Nazywam się Milion"
Karina Krawczyk
Wydawnictwo Dlaczemu