"Wróć przed zmrokiem" i moje nocne koszmary...


Czy już cały bookstagram czytał "Wróć przed zmrokiem"?

To świetna książka, ale ja, jako rasowy tchórz, miałam ciężko przez nią przebrnąć...

Nawiedzony dom, sceny grozy, dzięki czemu miałam koszmar...
Śniło mi się, że na ścianie był namalowany obraz kobiety, a ja próbowałam go zadrapać. Co było dalej, możecie się domyślać. Obudziłam się zlana potem, cztery razy chciałam dać sobie spokój z czytaniem.

Bardzo się cieszę, że przetrwałam. Warto.

Motyw książki w książce to złoto. Wspaniale czyta się z bohaterką rozdziały i weryfikuje je z rzeczywistymi wydarzeniami. Jestem zachwycona tempem fabuły, nawet przez moment nie czułam znużenia.

Ciekawie poznawało się też bohaterów drugiego planu, a całość ozdabiał mroczny las. Nie bałam się tylko strasznych scen, przerażał mnie cały klimat. Nawiedzone domy, to nie jest moja bajka. Zdecydowanie nie sięgnę po kolejną książkę tego typu, w najbliższym czasie zero grozy!

To nie jest współpraca, książkę przeczytałam na własną rękę, a oceniam zgodnie z moimi (silnymi) odczuciami.

Popularne posty z tego bloga

Idealna gra na jesienne wieczory! Fighting Fantasy

Najlepsze książki z 2020 roku!

Jak pokochać komedie kryminalne? "Niedaleko pada trup od denata" Iwona Banach